Znacie to uczucie,
gdy to, w co wierzyliście, nagle okazuje się kłamstwem? Gdy wasz poukładany
świat rozpada się na maleńkie kawałki? A to wszystko z powodu jednej osoby….
Jednej rzeczy…. Jednej tajemnicy…
„Siostra…
on ma siostrę”. To jedno zdanie krążyło mu po głowie. Nie mógł uwierzyć, że nie
jest sam. Że jego prawdziwa rodzina nie kończy się na Syriuszu. Że gdzieś tam,
jego siostra żyje.
- Harry… - To Hermiona wyrwała go z zadumy. Czarnowłosy
spojrzał na nią, nie ukrywała, że dla ta informacja również była szokująca.
Rozejrzał się po salonie.
Syriusz
opierał się o kominek, głowę miał spuszczoną, starał się unikać jego wzroku.
Fred i George chcieli chyba skomentować tą sytuację, jednak Ginny uciszyła ich
gestem dłoni. Pan Weasley obejmował panią Weasley, Ron bujał się na krześle, a
Remus…. Właśnie Remus. Patrzył na niego oczekując jakiejkolwiek reakcji z jego
strony.
Tylko,
czego on się spodziewał? Że zacznie skakać z radości po całym domu, czy może
zacznie wrzeszczeć ze złości, że przez osiemnaście lat ukrywali to przed nim.
Że przez osiemnaście lat żył w przekonaniu, że nie ma nikogo bliskiego.
Ale on nic
z tych rzeczy nie zrobił. Nie skakał, nie śmiał się, nie wrzeszczał na nich….
Tylko spojrzał Lupinowi prosto w oczy i zapytał:
- Gdzie ona jest? – Mężczyzna zawahał się przez chwilę i
odpowiedział.
- We Francji w mieście Lyon. – Więcej nie było mu trzeba.
Zerwał się na równe nogi i ruszył w stronę schodów prowadzących do sypialni.
- Harry…, co ty robisz? – Zapytała Molly wyraźnie
zmartwiona.
- Muszę jechać do Lyon, muszę ją odnaleźć. – Powiedział z
determinacją w głosie.
- Harry proszę, uspokój się. – Syriusz próbował go w jakiś
sposób uspokoić, aby nie zrobił czegoś głupiego.
- Nie, Syriuszu! Ja muszę tam pojechać! Musze ją odnaleźć,
ja…
- Chłopcze… - Pan Arthur podszedł do niego i położył mu dłoń
na ramieniu. – Zanim cokolwiek zrobisz wysłuchaj ich do końca. – Harry
westchnął głęboko i ponownie zajął miejsce obok Hermiony.
- Syriuszu, Remusie…, dlaczego nigdy mi o tym nie
powiedzieliście? Dlaczego przez tyle lat ukrywaliście przede mną, że mam
siostrę? – Zapytał z głosem pełnym goryczy.
- To nie tak, że nie chcieliśmy…. – Zaczął wyjaśniać były
nauczyciel OPCM. – Po narodzinach twojej siostry, wasi rodzice martwili się o
wasze bezpieczeństwo. Postanowili, że ukryją was za granicą i wrócą, gdy będzie
bezpiecznie. Przyjaciele z Zakonu Feniksa, Eliza i David, zostali wyznaczeni do
opieki nad wami. Mieli zabrać was gdzieś daleko, jednak nie mogli zabrać was razem,
gdyż byłoby to niebezpieczne. Za bardzo rzucaliby się w oczy. Dlatego najpierw
zabrali twoją siostrę, a dwa dni później, James i Lily mieli dostarczyć cię, do
miejsca gdzie przebywali. – Tu przerwał. Widać, że wspomnienia były dla niego
bolesne. Syriusz postanowił wyręczyć przyjaciela.
- Niestety dzień przed waszym wyjazdem odnalazł was
Voldemort. Zabił waszych rodziców. – Ostatnie zdanie wypowiedział ciszej. Na
moment w salonie zapadła głucha cisza. Po chwili ponownie przemówił. – Wiesz,
co się dalej stało. Wiedzieliśmy, że on powróci, że powróci po ciebie. Dlatego
postanowiliśmy, że dopóki Voldemort nie zginie raz na zawsze, nie możecie się
dowiedzieć o swoim istnieniu.
- Dlaczego? – Zapytał słabo Wybraniec.
- Ponieważ próbował by również zabić i ją. Mógł ją porwać i
szantażować cię…
- No dobrze…. To, dlaczego nie powiedzieliście mu zaraz po
wojnie? – Wtrąciła się Ginny.
- Ponieważ tak wiele się wydarzyło. Śmierć wielu przyjaciół,
odbudowa Hogwartu… Tak niewiele czasu minęło od tego wydarzenia… Nie chcieliśmy
obarczać cię jeszcze tym…. Chcieliśmy poczekać aż wszystko się uporządkuje…..
Wybacz nam Harry, że ukrywaliśmy to przed tobą. – Ale Potter nic nie
odpowiedział. Siedział tam, na sofie ze złączonymi dłońmi. Choć był tam ciałem,
myślami był daleko.
- Co zamierzasz teraz zrobić? – Zapytał Ron.
- Zamierzam ją odnaleźć… jak najszybciej.
- Pomożemy ci. – Oświadczyła Hermiona. – Mówiliście, że
gdzie ona jest? – Zwróciła się do Lupina i Blacka.
- W Lyon we Francji.
- Kiedy moglibyśmy wyjechać? – Zapytał zielonooki.
- Nadal utrzymujemy kontakt z jej opiekunami. Mogę wysłać do
nich sowę i jeśli się uda, wyjedziemy jeszcze dziś.
- Dobrze.. Zrób to.
- Wycieczka!! – Krzyknęli razem Fred i George. – Musimy się
spakować!... Mamy tyle rzeczy!.... A tak mało czasu! – Zaczęli wrzeszczeć jeden
przez drugiego i biegiem ruszyli do ich pokoju.
- Chłopcy nie biegać po domu! – Krzyknęła pani Weasley. – Wy
nigdzie nie jedziecie…
- Ehhh…. No dobrze. Dzieci idźcie się spakować. – Ron,
Hermiona i Ginny ruszyli do swoich pokoi. Harry również miał taki zamiar,
jednak zatrzymali go Syriusz i Remus.
- Harry…. Wybaczysz nam, że przez tyle lat cię
okłamywaliśmy? Zrozum proszę, że to było dla twojego dobra.
- Ja… rozumiem. Naprawdę rozumiem, dlaczego to zrobiliście.
Nie mam wam tego za złe, naprawdę. – Uśmiechnął się do nich. – Powiedzcie,
chociaż jak ma na imię.
- Isabella Lily Bonnet. – Powiedział Lupin. – I muszę
jeszcze jedno ci powiedzieć… Lily i James poprosili mnie, bym był jej ojcem
chrzestnym.
No i drugi rozdział za nami :) Mam nadzieję że się podobał :D Serdecznie zapraszam na bloga mojej przyjaciółki
lily-hogwart.blogspot.com
Jeśli lubicie Draco, a wiem że lubicie :D, to na pewno Wam się spodoba.
Nowy rozdział powinien pojawić się w poniedziałek :D
Świetny rozdział XD Dobrze, że tam stałam z tym nożem :P Nie mogę się doczekać rozwinięcia akcji i ze zniecierpliwieniem oczekuję następnego rozdziału :3
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podobał. Ciekawe, jak Isabella zareaguje jak zobaczy Harrego. Czekam na następny rozdział i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń