niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 8

Moi kochani czytelnicy!

Oto rozdział 8! :)

Właściwie nie wiem co napisać, może tyle że trochę mi przykro z powodu małej
ilości komentarzy pod ostatnim rozdziałem.

Ale może to być moja wina, przyznaję że rozdział 7 nie był najlepszy.

Dlatego postaram się przy tym rozdziale :)

Zapraszam!




             Rodzeństwo Potter wraz z przyjaciółmi udali się do Wielkiej Sali na obiad. Wszyscy prócz Issy skończyli już lekcje, ona jednak po obiedzie miała jeszcze wróżbiarstwo. 

- To co robimy po obiedzie? - Zapytał Ron napełniając swój talerz wszystkim co było w zasięgu ręki.

- Ja mam jeszcze wróżbiarstwo. - Powiedziała Issy.

- Współczuję. - Mruknęła Hermiona.

- Dlaczego niby?

- Na Wróżbiarstwo idzie również Pansy Parkinson. - Wypowiedziała jej imię z pogardą, krzywiąc się przy tym.

- A ona tam po co? By dowiedzieć się kiedy będzie z Malfoy' em? Ja jej mogę powiedzieć! NIGDY! - Powiedziała Ginny, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.

- Dobra lecę. - Issy wstała i ruszyła ku wyjściu z Wielkiej Sali. Widząc to, pewien chłopak ruszył w jej ślady.


                                                                           *** 

          W klasie profesor Trelawney rozstawione były podwójne stoliki, a na każdym z nich stała kryształowa kula. Isabella usiadła w pobliżu Lavender i Parvati, które z ożywieniem o czymś dyskutowały. Ponieważ zostało jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia lekcji, dziewczyna postanowiła przeć notatki.

- Mogę się dosiąść? - Usłyszała męski głos przy swoim uchu. Na krześle obok usiadł Draco Malfoy nie spuszczając z dziewczyny wzroku nawet na chwilę.

- Po co się pytasz, skoro i tak to zrobiłeś? - Mruknęła, po czym powróciła do przerwanego zajęcia.

- Z grzeczności. - Zaśmiał się, po czym nachylił w jej stronę. - Pamiętasz o dzisiejszym spotkaniu? - Szepnął by nikt nie usłyszał.

- Tak, pamiętam. - Jakby mogła zapomnieć? Wczoraj do późnej godziny myślała o tym pokoju, a przez to, także i o nim.

- To bardzo się cieszę. - Wyprostował się. Do klasy weszła profesor Trelawney.

- Dzisiaj poznamy sztukę czytania ze szklanej kuli. Oczyśćcie wasze umysły, nie myślcie o niczym.


                                                                                    ***

             Pod klasą do wróżbiarstwa na siostrę czekał Harry. Miał dla niej pewną niespodziankę i już się nie mógł doczekać. W zamku zabrzmiał dzwon, koniec lekcji na dziś. Na korytarz zaczęli wychodzić uczniowie, wśród nich zauważył rude włosy Issy.

- No cześć. - Dziewczyna przytuliła brata, po czym chłopak zabrał jej torbę i powiesił sobie na ramieniu.

- Mam dla ciebie niespodziankę. - Powiedział uśmiechając się szeroko.

- Naprawdę? Gdzie? Jaką? Co to? Coś fajnego? - Zaczęła go wypytywać, jednak on nic nie powiedział. Chwycił ją za rękaw i ruszył w stronę wyjścia. 

            Wyszli na błonia. Słońce przyjemnie grzało, jednak dzięki delikatnemu wiatrowi nie było gorąco. Harry szedł przed siebie, ciągnąc Issy za rękaw. Doszli do małej chatki na skraju Zakazanego Lasu. Przez otwarte okno usłyszała podniesiony głos Hermiony, a po chwili przepraszający głos Rona. Pewnie znów coś przeskrobał - pomyślał.

- Co my tu robimy? - Zapytała.

- Chciałbym byś kogoś. - Odpowiedział i zapukał do dużych, drewnianych drzwi. Rozległo się szczekanie, a zaraz po nim głos.

- Kieł!  Choilbka odsuń się! - Dziewczyna spojrzała na brata pytającym wzrokiem, jednak on jedynie się uśmiechał. 

               Drzwi otworzyły się. Stanął w nich potężnej postury mężczyzna, o czarnych oczach i tego samego koloru kręconej brodzie i włosach. Był wielki.

- O cholibka! Issy! - Mężczyzna chwycił ją i podniósł wysoko. Dziewczyna pisnęła, zdziwiona i jednocześnie trochę przestraszona. Olbrzym zaczął jej się przyglądać, odwracając ją przy tym we wszystkie strony..... Do góry nogami również.

- Aleś ty wyrosła! Prawdziwa pannica się z ciebie zrobiła! - Wreszcie ją postawił, a ta natychmiast stanęła obok Harry' ego.

- Issy, chciałbym ci przedstawić mojego dobrego przyjaciela. 

-  Rubeus Hagrid. - Olbrzym uśmiechnął się i dziewczyna od razu zapałała do niego sympatią.... Nawet po takim przywitaniu.

- Jest pan olbrzymem? - Zapytała.

- Jaki pan? Mów mi Hagrid! A co do twojego pytania, to jestem pół-olbrzymem i pół-czarodziejem.... Ale gdzie moja głowa! Wchodźcie do środka! - Przepuścił ich i zamknął za nimi drzwi.

               Chatka była nie duża, ale przytulna. Miał tu kominek i wielki garnek w którym coś bulgotało. Przy wielkim stole siedziały Hermiona i Ginny, śmiejąc się z przygniecionego przez wielkiego psa Rona.

- Kieł! Cholibka zejdź z niego! - Hagrid chwycił go za obroże i odciągnął. - Siadajcie, zrobię wam herbatkę.

- Harry...... Kim jest Hagrid? - Zapytała Issy siadając obok Hermiony.

- Hagrid to gajowy i nauczyciel ONMS. To on po mnie przybył gdy miałem 11 lat i powiedział mi kim jestem. - Odpowiedział.

- Znałem was gdy byliście mniejsi niż moja ręka. - Wtrącił się pół-olbrzym, dosiadając się do nich. - To ja przewiozłem Harry' ego do Dursleyów po.... - Zamilkł na chwilę. Wspomnienia nadal były bolesne, choć było to tak dawno.

- Ciebie - Zwrócił się do Isabelli. - Ostatni raz widziałem, gdy Elizabeth i David szykowali się by cię ukryć za granicą. Towarzyszyłem im przez większość drogi, jednak w ustalonym miejscu musiałem zawrócić. Po ataku Voldemorta..... Na.... Waszych rodziców.... Zakazano mi kontaktu z tobą i Harry' m.... W dniu twoich 11 urodzin miałem nadzieję że będę mógł zobaczyć cię w Hogwarcie.... Niestety zadecydowano że dowiecie się o sobie dopiero po śmierci Voldemorta. - Issy podeszła do niego i mocno przytuliła. Nie chciała by dalej się męczył mówiąc o tym...

- Śliniak! - Krzyknął Ron znów lądując na podłodze, przygnieciony przez psa.

- To co z tą herbatą? - Zapytała Ginny.


                                                                                    ***

              Po kolacji w Wielkiej Sali wrócili do Pokoju Wspólnego. Dziewczyny zmęczone całym dniem, postanowiły wcześniej się położyć. Issy udawała że czyta, a tak naprawdę myślami była już w tajemniczym pokoju. Spojrzała na zegar, wskazywał on 22:30. Błagaaaaam szybcieeejjj!!!! No czy ten czas specjalnie zwalnia?! 

- Mogę zgasić już światło? - Zapytała Ginny.

- Co? A... Tak tak, jasne. - Uśmiechnęła się i odłożyła książkę na półkę. - Dobranoc. - Gin machnęła różdżką i w pokoju zgasły światła.

             Jeszcze trochę.... Jeszcze tylko troszeczkę..... O 23:50 wyszła ze wspólnego dormitorium, nakładając na siebie bluzę. W Pokoju Wspólnym na szczęście nikogo nie było i bez przeszkód mogła wydostać się na korytarz. Pamiętając o wczorajszej wpadce, założyła kaptur by nie było widać jej włosów.
Schowała się za posągiem i wyczekiwała na Malfoy' a.  

            Po 10 minutach usłyszała kroki. Delikatnie wyjrzała z kryjówki i ujrzała tego, na którego czekała.

- Jak punktualnie. - Powiedziała cicho by nie obudzić obrazów.

- Jedna z wielu moich zalet. - Zaśmiał się. - Więc chcesz się dowiedzieć czegoś o tym tajemniczym pokoju? - Zapytał. Wiedział że chciała, jednak chciał się z nią podroczyć.

- Inaczej bym tu nie przyszła.

- Dobrze. - Draco zaczął chodzić wzdłuż ściany. Przez chwilę myślała że mu odbiło, jednak po chwili pojawiły się wielkie drzwi, dokładnie takie same jak wczoraj. Chłopak uchylił je i gestem ręki zachęcił ja do podejścia. 

            W środku znajdował się duży kominek, a przy nim dwa fotele i stolik. Ściany pokrywały półki z książkami lub obrazy. Jedynym źródłem światła był ogień w kominku.

- Usiądź proszę. - Powiedział i nalał im Ognistej Whisky do dwóch szklanek. Podał jej jedną i zajął miejsce na przeciwko niej.

- Więc co chcesz wiedzieć? - Zapytał, upijając łyka.

- Wszystko. - Powiedziała.

- Hmmm... Od czego tu zacząć.. Jesteśmy w Pokoju Życzeń, nazywany przez skrzaty pokojem "Przychodź - Wychodź". Ukazuje się tym którzy tego potrzebują i zawsze jest wyposażony w to, co dana osoba w danej chwili potrzebuje. Aby się ukazał, należy trzy razy przejść wzdłuż ściany, intensywnie myśląc nad tym, czym pokój ma się stać lub do czego ma posłużyć. - Zakończył.

- ... I co? Już? - Zapytała zdziwiona. - Tylko tyle?!

- No tak, a czego się spodziewałaś? - Zapytał rozbawiony jej reakcją.

- No nie wiem! Że to jest tajemniczy pokój o którym nikt nie wie! Albo że przechowujesz tu jakieś zabronione rzeczy! Albo że........ No nie wiem! Ale myślałam że to coś strasznie tajemniczego!

- Jak widać nie. - Drażnił ją. Wiedział o tym, jednak nie przestawał. Tak słodko się złościła.

- To dlaczego nie mogłeś mi powiedzieć o tym na korytarzu?! Wczoraj?! Tylko wymyśliłeś to całe spotkanie w nocy, jakby to było coś, przez co mogą nas wyrzucić ze szkoły! - Nawet nie zauważyła kiedy wstała z fotela i zaczęła chodzić po pokoju wymachując rękami.

- Bo może chciałeś się z tobą spotkać? - Zasugerował. Słysząc to Issy spojrzała na niego.

- To nie mogłeś zwyczajnie powiedzieć? 

- A czy wtedy zgodziłabyś się? - Zapytał. 

- Oczywiście!

- Naprawdę? Nawet po tym co na mnie gada ten Weasley i twój brat?

- Skąd niby wiesz że coś o tobie mówią? - Wkurzał ją. I to bardzo! 

- A może tak nie jest? - Dziewczyna nie odpowiedziała. Miał rację. Harry i Ron często opowiadają o tym, jaki to on jest okropny i takie tam. I tutaj Draco niestety miał rację.... Gdyby chodziło o zwykłe spotkanie, nie zgodziłaby się.

       Westchnęła i zajęła swoje miejsce.

- No więc.... Co chcesz robić? - Zapytała.

- Możemy porozmawiać, poznać się lepiej. - Uśmiechnął się do niej, tak jak wczoraj. Miło, szczerze.

- To co chcesz wiedzieć?

- Wszystko. Opowiedz mi o sobie. - Zachęcił ją i dolał im obojgu whisky.

- No więc.... - Przegadali dwie godziny. On poznał jej historię, a ona jego. 




   Tak więc mam nadzieję że rozdział choć trochę się Wam spodobał :)

Liczę na komentarze i te dobre i te niezbyt dobre :P

A teraz dobranoc :* 
            

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 7

Kochani czytelnicy!!!

Rozdział 6 nie był najlepszy.... mogę nawet powiedzieć że był beznadziejny... 
Dziękuję jednak Wam za to że mnie nie zabiłyście XD

Zapraszam na rozdział 7 który dedykuje Pannie Malfoy! Jak to ujęła 
"(...) czasem musi być takie nic."

Miała rację, każdemu pisarzowi zdarza się rozdział taki sobie i nie należy się tym przejmować, tylko postarać się by następny był lepszy :)

Tak jak obiecała rozdział dłuższy, lepszy i jestem pewna że spodoba się Wam :D

Zapraszam :*

***


                          Jako Prefekt Naczelny, Draco Malfoy posiadał własne dormitorium. Znajdowało się ono na 7 piętrze... Czyli blisko Pokoju wspólnego Gryffindoru.... Gorzej być nie mogło....
                         Platynowowłosy chłopak  leżał na łóżku w swym dormitorium. Był on utrzymany w ciemnych kolorach z zielonymi akcentami. Na ścianie wisiało godło Slytherinu, przy kominku stały dwa zielone fotele. Ogromne łóżko posiadało zieloną narzutę i baldachim oraz srebrne poduszki. W prawym kącie stał barek z alkoholem, po prawej znajdowały się drzwi prowadzące do łazienki, a w lewym kącie stało biurko. 
                          Draco pogrążony był w myślach. Zegar wskazywał godzinę 01:47. Nie mógł zasnąć.
                          Nareszcie wrócił do Hogwartu. Cieszył się z tego, bo choć nikomu tego nie mówił, to traktował go jak swój dom... Ten prawdziwy.
                           To tu spędził 6 lat swojego życia. Tu poznał przyjaciół, wrogów...
                           No właśnie. Wrogowie. Wrócił myślami do chwili gdy spotkał Świętą Trójcę w pociągu. Z Potter' em jako tako się dogadywał. Zawarli rozejm i choć od tego czasu są wobec siebie bardziej tolerancyjni, to i tak często sobie dogryzają.
                           Granger przestał nazywać szlamom. Po wojnie krew była dla niego mniej ważna niż kiedyś.... Zresztą obiecał to Potter' owi.
                           Jedynie z Weasley' em nic się nie zmieniło.... I właściwie dobrze... Przecież musi kogoś upokarzać...
                           Gdy tak rozmyślał przypomniał sobie o nowej uczennicy. Isabella Lily Potter, siostra Wybrańca... Jak to w ogóle było możliwe? Jak to się stało? Kiedy? 
                            Już na uczcie zrozumiał dlaczego Potter prosił go by trzymał się od niej z daleka.... No cóż... Nie byłby sobą, gdyby dotrzymał słowa... Uśmiechnął się pod nosem i zasnął.

                                                                           ***
                                
                              Rudowłosa dziewczyna siedziała na parapecie w dormitorium. Jej współlokatorki, Hermiona i Ginny już od dawna smacznie spały, jednak ona nie mogła. Była zbyt podekscytowana `dzisiejszym dniem. Wciąż przeżywała Ceremonię Przydziału. W uszach nadal słyszała słowa Tiary



                  Hmmmm... Taaaak.......  
Córka Jamesa i Lily Potter' ów, siostra Wybrańca...... 
Jesteś tak podobna do matki, to samo czułam gdy ją przydzielałam do jednego z domów....
Jesteś mądra, lubisz się uczyć... Powinnaś trafić do Ravenclawu.....
Jednak posiadasz odwagę.... I masz coś... Co Lily również miała.....
Dlatego nie mam innego wyboru i pchnąć cię w ślady matki....



                              Była podobna do matki... Oczywiście wiedziała że z wyglądu są niemal identyczne, ponieważ Harry pokazał jej zdjęcie... Pod względem charakteru widać też były takie same... Cieszyła się z tego. Wiedziała że mama byłaby z niej dumna...
                              Isabella położyła się do łóżka, spod poduszki wyciągnęła zdjęcie rodziców. Znajdowali się na dworze, wiatr targał ich włosy, a oni tańczyli. Byli uśmiechnięci, szczęśliwi...
                              Dziewczyna również się uśmiechnęła, schowała z powrotem pod poduszkę. Przykryła się kołdrą i po kilku minutach zasnęła.

                                                                       ***

                               Pierwszego dnia szkoły współlokatorki obudziły się o 07:00 rano.

- Ja pierwsza zajmuję łazienkę! - Krzyknęła Ginny i biegiem wpadła do niej zamykając drzwi.

- Tylko pamiętaj! Masz 10 minut! - Przypomniała jej Hermiona i zaczęła szykować potrzebne rzeczy do szkoły.

- Dlaczego 10? - Zapytała Issy nadal leżąc w łóżku. Poranne wstawanie nie było jej mocą stroną.

- Za 30 minut zaczyna się śniadanie, czyli każda ma 10 minut w łazience, by było po równo. - Wyjaśniła jej i uśmiechnęła się widząc koleżankę w rozwalonej pościeli. - O której wczoraj zasnęłaś?

- Nie wiem.. Chyba koło drugiej, ale nie wiem dokładnie... Nie mogłam zasnąć....

- Denerwowałaś się dzisiejszym dniem? - Hermiona usiadła na swoim łóżku starając się rozczesać włosy.

- Nawet nie wiesz jak bardzo. - Rudowłosa wyplątała się z kołdry i usiadła na łóżku. - Pierwszy dzień w nowej szkole... Niby nic takiego, ale jednak...

- Bardziej denerwujesz się zajęciami czy tym, że wszyscy będą się na ciebie patrzeć? 

- Chyba to drugie. - Uśmiechnęła się delikatnie. - No wiesz, zaginiona siostra Harry' ego Potter' a, Wybrańca.... Na pewno wszyscy będą gadać.

- Nie przejmuj się! Zrób to co Harry! Po prostu nie zwracaj na to uwagi! Zobaczysz że jak pierwszy szok minie zaczną cię traktować jak każdego innego ucznia. - Hermiona podeszła do dziewczyny i mocno ją przytuliła. W tym momencie z łazienki wyszła Ginny.

                                                        
                                                                          ***

                   W pokoju wspólnym na dziewczyny czekali Ron i Harry. Rozmawiali właśnie z Neville' m, gdy na dół zeszła Ginny, a zaraz za nią Hermiona i Issy. 

- Cześć chłopaki! - Krzyknęła Ginny podbiegając do Harry' ego i całując go w usta. Isabella o związku brata dowiedziała się gdy była w Norze, dlatego nie zdziwiła się temu powitaniu. Harry widząc siostrę podszedł do niej i mocno przytulił.

- Gotowa? - Zapytał.

- Gotowa. - Uśmiechnęła się i w szóstkę wyszli z Pokoju Wspólnego. 
                       
                      Gdy weszli do Wielkiej Sali zebrani w niej uczniowie spojrzeli na nich, przerywając rozmowy. Harry objął siostrę i razem ruszyli w stronę stołu. Jedynie ich dom zachowywał się normalnie, ponieważ poprzedniego wieczoru poznali Isabell i przyzwyczaili się do niej. 
                      Harry i Hermiona usiedli po obu stronach Issy, a Ginny, Ron i Neville po drugiej stronie stołu. Jednak reszta uczniów nadal bezczelnie gapiła się na nich. Dumbledore widząc co się dzieje wstał i głośno odchrząknął, tym samym zwracając na siebie uwagę uczniów.

- Smacznego. - Powiedział uśmiechając się do nich. Zrozumieli o co chodzi i powrócili do jedzenia. Dyrektor spojrzał w stronę Harry' ego i jego siostry i mrugnął do nich. 

- Już się nie mogę doczekać zajęć - Powiedziała Hermiona robiąc kanapkę z pomidorem.

- Chyba tylko ty. - Zaśmiała się Ginny. - Ja to bym mogła mieć jeszcze wolne. - Uśmiechnęła się pijąc herbatę. 

- Dzień dobry. - Podeszła do nic McGonagall. - Oto wasze plany zajęć. - Powiedziała i poszła dalej.

- Jakie tortury czekają nas w tym roku? - Zapytał Ron, nawet nie zerkając na plan.

- Eliksiry, Transmutację i OPCM mamy ze Ślizgonami. - Westchnął Neville.

- I na poprawę humoru.... Dzisiejszy dzień mamy w całości z nimi. - Jęknął Harry.

- Ej no, nie będzie tak źle. - Uśmiechnęła się Issy, starając się ich pocieszyć. Uczniowie siedzący bliżej nich rzucili jej mordercze spojrzenia.

- Spokojnie! Jest nieświadoma! Po pierwszej lekcji zmieni zdanie! - Stanęła w jej obronie Hermiona.
             
                   Po skończonym śniadaniu udali się na pierwsze piętro do klasy transmutacji. Czekali już tam Ślizgoni i Gryfoni, rzucając sobie nienawistne spojrzenia. Drzwi otworzyły się i McGonagall zaprosiła ich do środka.

- Harry mogę usiąść z tobą? - Zapytała Issy.

- Pewnie, tylko po lewej stronie klasy. Po prawej siedzą Ślizgoni. - Prawie wypluł to słowo.

                 
                 W klasie były cztery rzędy ławek, dwa po lewej zajmowali Gryfoni, a dwa po prawej Ślizgoni. Hermiona i Ginny usiadły w pierwszej ławce w środkowym rzędzie, za nimi Issy i Harry, a za nimi Ron i Neville.

- Witam klaso! W tym roku mamy dużo nauki! Czekają was Owutem, dlatego nie liczcie że zajęcie będą proste! A teraz zaczynamy!

                                                                             ***

- Zabijcie mnie..... Teraz, szybko! Póki nikt nie patrzy! - Błagał Ron podając Hermionie nóż do masła.

- Daj spokój! Nie było tak źle. - Starała się go pocieszyć, jednak średnio jej to wychodziło.

- Przez całe życie nienawidziłem poniedziałków.... Teraz muszę wymyślić nowe słowo na określenie tego jak bardzo ich nienawidzę, bo słowo "nienawidzę" jest za słabe. - Narzekał. na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.

                Lekcje skończyły się i uczniowie jedli obiad w Wielkiej Sali. Dzień był męczący, nawet Ślizgoni nie mieli sił by naśmiewać się z innych. Na każdej lekcji przypominali im o egzaminach i uprzedzali że lekcje nie będę łatwe.... Wspaniały początek dnia...

- Może przejdziemy się na błonia? - Zaproponował Neville. Wszyscy ochoczo przytaknęli.

- Wy idźcie, ja was dogonię. - Powiedziała Isabella wstając od stołu.

- Gdzie idziesz? - Zapytał Harry.

- Do dormitorium. Chcę zabrać aparat i porobić parę zdjęć.

- Trafisz? Może pójść z tobą? - Zmartwił się jej czarnowłosy. Była tu niecały dzień i nie znała jeszcze dobrze Hogwartu.

- Poradzę sobie. Najwyżej zapytam kogoś o drogę. - Uśmiechnęła się i nie czekając na reakcję innych ruszyła ku drzwiom.

                     Wyszła na korytarz i ruszyła po schodach na 7 piętro. Na szczęście pamiętała drogę i nie zgubiła się. Podeszła pod obraz Grubej Damy i powiedziało hasło, wbiegła do pokoju i zabrała mugolski aparat. Gdy wyszła na korytarz ujrzała pojawiające się ogromne drzwi na końcu korytarza. Schowała się za najbliższy posąg i obserwowała.
   
                       Z tajemniczego pokoju wyszedł Draco Malfoy. Pamiętała go z lekcji, choć praktycznie się nie odzywał. Zastanawiała się jak to możliwe że drzwi tak nagle zniknęły, jak się pojawiły i co on tam robił.

- Nie wiesz że nie ładnie podglądać ludzi? - Zapytał patrząc na zegarek. Issy zaklęła w duchu i wyszła z ukrycia.

- Skąd wiedziałeś? - Zapytała, podchodząc do niego.

- Trudno nie zauważyć twoich włosów. - Zaśmiał się. Nie był to jednak złośliwy śmiech, był szczery.

- Mogłam założyć kaptur. - Westchnęła. - Co to były za drzwi? Jak to się stało że się pojawiły, a potem zniknęły? - Zaczęła go wypytywać.

- Z chęcią odpowiedziałbym na twoje pytania. Niestety jestem już umówiony. Dlatego proponuje spotkanie. - Uśmiechnął się do niej.

- Spotkanie? Kiedy? - Z natury była ciekawską osobą, dlatego nie mogła odmówić. Musiała się dowiedzieć co było za drzwiami.

- Jutro. 0 12 w nocy... Co ty na to? - Zapytał.

- Zgoda. - Nie zastanawiała się, nie było po co.

- Czyli jesteśmy umówieni. Do zobaczenia. - Uśmiechnął się do niej i odszedł. Isabella patrzyła na jego oddalającą się sylwetkę, a kiedy zniknął za rogiem, ruszyła schodami w dół.

                                                       
                                                                             ***

                    Zauważyła ich siedzących pod drzewem. Podbiegła do nich i krzyknęła.

- A teraz zróbcie dzióbki!! - Zaczęła im robić zdjęcia. Przez całe południe wygłupiali się, a zdjęciami które zrobili, mogliby zapełnić połowę albumu.

                     Do zamku wrócili na kolację. Wszyscy w dobrych humorach zajadali się pysznościami. Nikt nie zwrócił uwagę na przyglądającemu się im Draco.



 Kochane oto rozdział 7 i mam nadzieję że Wam się podobał! :D
Nawet nie wiecie jak mnie olśniło na to opowiadanie i teraz notki będą dłuższe i lepsze :D
Chciałabym Was jeszcze o coś prosić. 
Naprawdę nienawidzę powiadamiać o nowym rozdziale, ponieważ dużo jest blogów które czytam.
Dlatego jeśli ktoś chce być powiadamiany, to proszę dodajcie blog do obserwowanych :)
Ja również Was dodam :D
A teraz dobranoc :**