sobota, 28 czerwca 2014

Nowy początek

  Witajcie! Może od razu przejdę do konkretów. Postanowiłam napisać to opowiadanie jeszcze raz, od początku. Z każdym kolejnym rozdziałem trudniej mi pisać, nie przemyślałam od początku całej tej historii i wyszedł jeden wielki kleks.... Nie mam pojęcia skąd to porównanie, no ale nic.
  Myślę że spotkanie Harry'ego i Issy było zbyt szybko, tak samo jak powiadomienie jej, kim tak naprawdę jest dla niej Potter. Nie skupiłam się również na relacjach łączących Rona i Hermione, tak samo jak Harry'ego i Ginny.
  Rozdziały same w sobie były beznadziejne, pisane na siłę, dlatego krótki i momentami bezsensowne. Dlatego postanowiłam napisać wszystko od początku, od zera. Nowy prolog, nowa historia. Nie wiem jeszcze, czy usunę poprzednie posty, czy nie, ale na pewno historia będzie kompletnie inna :)
  Mam nadzieję że spodoba się Wam. Zaczęły się wakacje, dlatego mam dużo czasu na pisanie ;)
 
  Życzę Wam miłych wakacji, wiele radosnych przygód przez te dwa miesiące no i oczywiście zasłużonego wypoczynku ;)

  Do zobaczenia, mam nadzieję niedługo
  Inverno :)

niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 12

Następnego dnia pani Pomfrey pozwoliła Isabelli wyjść ze Skrzydła Szpitalnego, jednak kazała jej uważać na rękę. Rudowłosa od razu pobiegła w stronę Wielkiej Sali na późne śniadanie, mając nadzieję, że spotka tam przyjaciół, choć znając Rona, na 100% tam będą. No i nie myliła się.
      Harry, Ron i Hermiona siedzieli przy stole Gryfonów, rudowłosy na talerzu miał chyba wszystko, co było na stole. Ciekawe gdzie on to wszystko mieścił.

      - No witam! - Uśmiechnęła się do nich.
      - Kogo ja widzę? - Harry wstał i przytulił siostrę. - Wypuściła cię czy uciekłaś? - Zapytał siadając na swoje miejsce. Issy usiadła obok niego i nałożyła na talerz jajecznicę.
      - Wypuściła, ale kazała uważać na rękę. - Westchnęła. - Czyli przez tydzień nie mogę trenować.
      - Lepiej szybko zdrowiej. - Odezwał się Ron, wpychając do ust trzecią bułeczkę maślaną.           - Musimy odegrać się na Ślizgonach.
      - No właśnie, kiedy będzie dogrywka? – Zapytała.
      - Za jakieś dwa lub trzy miesiące. Muszą to jakoś zorganizować, rzadko się zdarzają remisy.
      - Cześć wam. – Usłyszeli – jak zwykle - rozmarzony głos Luny, która podeszła do nich, z nierozłącznymi kolczykami – rzodkiewkami. Isa znała ją jedynie z widzenia, a szkoda, bo z tego, co mówił Harry, była naprawdę ciekawą osobą. – Idziecie dzisiaj go Hogsmade?
      -, Co? Dzisiaj jest wyjście? O której? Dlaczego nic mi nie powiedzieliście? – Siostra Pottera była zła, że nic jej nie powiedzieli.
      - O 12: 00, spokojnie masz jeszcze czas. – Odezwała się do tej pory milcząca Hermi.
      - No niby tak! Ale ja się muszę jeszcze umyć, ogarnąć włosy, przebrać się… - Zaczęła wyliczać na palcach.
      - No to idź teraz, a nie tyle gadasz. – Zaśmiał się Harry. – Spotykamy się przy Wejściu Głównym! - Krzyknął jeszcze za nią, gdy wybiegła z Sali.

         W tym samym czasie pewien blondwłosy Ślizgon widząc wybiegającą dziewczynę, wstał miejsca nie zwracając uwagi na mówiącą do niego Pansy i ruszył za Isabellą. Wyszedł na korytarz, wśród uczniów dostrzegł burzę kręconych, rudych włosów, znikającą za zakrętem. Pobiegł w jej stronę, a gdy był już przy niej, chwycił za ramię.
         - Cześć Bella. – Uśmiechnął się. Nie był to jego codzienny grymas, pełen ironii, lecz nowy, szczery.
         - Issy. – Poprawiła go. – Co u ciebie? – Zapytała. Zauważyła, że nadal trzyma jej ramię, lecz nie skomentowała tego.
         - Po staremu. Co z twoją ręką? – W jego oczach widać było…. Troskę?
         - Muszę jakoś przetrwać tydzień bez treningów, ale jest dobrze.
         - Nie bierz tego do siebie, ale to nawet dobrze. Przynajmniej pokonamy was w dogrywce. – Zaśmiał się.
         - No chyba w twoich snach, Malfoy. – Zaczęła mówić jak brat.
         - Nie sen, a jawa Potter. – Odpowiedział na zaczepkę.
         - Jak chcesz, ale i tak szykuj się na porażkę. – Dźgnęła go palcem w klatkę piersiową. – A teraz przepraszam, muszę iść do dormitorium, doprowadzić się do porządku. – Chciała odejść, ale ręka Draco złapała jej dłoń i zatrzymała ją.
          - Odprowadzę cię. – Powiedział i jak gdyby nic ruszył w stronę 7 piętra. Po drodze nie odezwali się ani słowem, każde pogrążone w swoich myślach. Ona myślała o chłopaku idącym obok niej, o jego wielkiej dłoni obejmującą jej drobną rękę, o jego wspaniałych perfumach. On natomiast układał w głowie plan względem rudowłosej, który ma zamiar zrealizować już za chwilę.
            Gdy dotarli pod obraz Grubej Damy, Draco odezwał się, jako pierwszy.
           - Idziesz dzisiaj do Hogsmade? – Zapytał.
           - Tak, a ty?
           - Też. – Dobra, raz kozie śmierć… Czy jakoś tak. – Posłuchaj, może chciałabyś spotkać się ze mną później? Poszlibyśmy do Trzech Mioteł na piwo kremowe, a potem do Miodowego Królestwa? – Spojrzał jej głęboko w brązowe oczy, tak inne od jego własnych.
            Rzadko można było w nich dostrzec coś innego, niż chłód, obojętność czy nienawiść. Jednak odkąd poznał tę małą istotę coś się zmieniło, ci, którzy dobrze go znali…. Czyli Blaise i Pansy… Zauważyli tą zmianę i cieszyli się z niej. Zabini, dlatego że jego przyjaciel powoli przestawał zadręczać się przeszłością, a Parkinson…. Bo blondyn był dla niej ciut milszy.  
             -, Więc? – Ponaglił ją. Miał nadzieję, że się zgodzi.
             - No w sumie, czemu nie. – Uśmiechnęła się. – Gdzie i o której?
             - O 14: 00 przy Esach i Floresach? – Zaproponował.
             - Może być.
             - Więc do zobaczenia. – Nachylił się i delikatnie pocałował ją tuż przy kąciku ust. Następnie odwrócił się i odszedł, zostawiając ją z zaskoczoną miną. Nie wiedząc, co robić, wypowiedziała hasło i weszła do Pokoju Wspólnego.

                      ~&~&~&~&~
 

                Czwórka przyjaciół weszła do sklepu z „Magicznymi dowcipami Wesleyów”. W środku było wiele ludzi, w większości byli to uczniowie Hogwartu. Na schodach zauważyli Freda i Georga zachęcających do kupowania. W pewnym momencie zauważył ich George i radosny podszedł do nich.
               - Witam w naszych skromnych progach! – Przywitał ich. – W czym mogę wam pomóc?
               - Co ty taki oficjalny? – Zapytał Ron.
               - Trzeba wzbudzić zaufanie klientów, prawda? – Poprawił kołnierzyk czerwonego płaszcza. – A tak na poważnie…
               - U ciebie to niemożliwe. – Wtrąciła się Hermiona z uśmiechem.
                  - No bardzo zabawne Mionka, no normalnie nie wyrabiam. – Zaczął przesadnie udawać śmiech, czym rozweselił resztę towarzystwa.
               - Rozejrzymy się trochę. – Powiedział Harry i rozdzielili się. Spędzili tam dwie godziny, wygłupiając się, testując niektóre produkty i miło spędzając czas.
               Isabella nie zauważyła, że jest już 14:12. Zorientowała się dopiero, gdy Hermiona zaproponowałaby udać się do Miodowego Królestwa.
               - No nie, spóźniłam się! – Krzyknęła i ruszyła w stronę wyjścia.
               - Issy gdzie ty idziesz?! – Zawołała za nią przyjaciółka.
                   - Umówiłam się! Spotkamy się w Wielkiej Sali na kolacji! Nie martw się! – Wbiegła na ulicę i biegiem ruszyła w stronę Esów i Floresów.
                  

                   W tym samym czasie zdenerwowany, ale też smutny i rozczarowany Draco Malfoy spojrzał kolejny raz na zegarek. Przeklął cicho i ruszył w stronę zamku, w dłoni nadal trzymając czerwoną różę dla Belli.






               Witam po bardzo, bardzo długiej przerwie w dodawaniu rozdziałów. Mam nadzieję że mi wybaczycie :) Rozdział 12, tak jak obiecałam pojawił się dzisiaj i ogłaszam że od teraz, znów będę prowadziła bloga. Nie wiem jeszcze jak będzie z dodawaniem rozdziałów, dlatego ogłaszam że następny rozdział pojawi się 16 czerwca :)

        Co by tu jeszcze powiedzieć? Rozdział nie jest dokładnie taki, jak go sobie wyobrażałam, ale muszę znów wpaść w ten "rytm". Teraz pewnie będzie mi się lepiej pisało, ponieważ między Draco a Issy zaczyna coś się dziać, a ja, jako wielka miłośniczka romantycznych scen, będę "jak ryba w wodzie". Oczywiście nie będzie przesłodzone :D

Chciałabym jeszcze życzyć wszystkim Wam, jako dzieciom, dużo prezentów XD Mam nadzieję że ten dzień był dla Was tak samo udany jak dla mnie :D

Oprócz tego, powiadamiam że mam pewien pomysł, który chcę wprowadzić do tego opowiadania, ale jest on niedopracowany, więc jeszcze trochę poczekam :)

To tyle. Życzę Wam miłego wieczoru i słodkich snów :) Niech Wam się przyśni Draco lub George ( tak Laurel, ten drugi to dla Ciebie xD ) Oraz spokojnego tygodnia :D

Pozdrawiam
Inverno



niedziela, 25 maja 2014

No to tak....

 Moje kochane czytelniczki!
 Jestem pewna że macie dobre serca i nie zabijecie mnie, gdyż tak owszem żyję i mam nadzieję że nie zmienicie tego :D
 Jak pewnie zauważyłyście, już od bardzo dawna nie dodawałam rozdziałów. Owszem, mogłabym się tłumaczyć tym, że chciałam skupić się na nowym blogu, który i tak okazał się totalną klapą, potem nie było czasu, bo koniec gimnazjum, testy i wiele wiele pracy.... Co to ja.... A tak!
  Chodzi mi o to że ostatnio zaczęłam pisać nowy rozdział. Chciałam go dodać w tym tygodniu, ale nie mogę go jakoś dokończyć wiedząc, że nikt na niego nie czeka. Dlatego moje pytanie brzmi.
                     Czy chcecie bym kontynuowała to opowiadanie? I czy ktokolwiek jeszcze pamięta o tym blogu?
  Myślę że rozdział i tak pojawi się w sobotę lub niedzielę, ale chciałabym wiedzieć czy jest sens pisać dalej, bo jeśli już nikt nie czyta, to nie ma sensu.
  Chciałabym jeszcze tylko powiedzieć, że nowe rozdziały (o ile będą) postaram się pisać dłuższe, lepsze z mniejszą ilością błędów.
   Mam również spore zaległości z Waszymi blogami, także postaram się wszystko nadrobić w tym tygodniu.
  Mam nadzieję że jeszcze o mnie nie zapomniałyście :) Bardzo Was przepraszam za tak długą nieobecność.
 Do zobaczenia niedługo :)

czwartek, 27 lutego 2014

Nowy blog!

                                                                 Kochani czytelnicy!


     Założyłam nowego bloga :) Nie jest to opowiadanie HP, tylko o superbohaterach typu Batman czy Superman. Wiecie lub mnie, ale jest taka kreskówka "Liga Sprawiedliwych", ja natomiast piszę opowiadanie o innej kreskówce "Liga Młodych". Znajdują się tam uczniowie bohaterów, którzy idą w ślady swoich mentorów i chronią świat przed złem. Myślę że niewiele osób to oglądało (albo nikt nie oglądał) ale mam nadzieję że jednak wejdziecie :) może komuś się spodoba :D Rozdziału jeszcze nie ma, chwilowo pracuję nad wyglądem bloga. Jest już spis bohaterów. Jest tego trochę, przyznaję, ale myślę że jeśli ktoś będzie czytał rozdziały to się połapie :)
         
                                            http://young----justice.blogspot.com/

Mam nadzieję że zobaczę tam moich czytelników z tego bloga :D
   Pozdrawiam
Inverno

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 11


           Przez korytarz Hogwartu pędziły dwie rudowłose dziewczyny.  Nie zwracały one uwagi na to, że potrącają przechodzących uczniów, ani na ich krzyki by zwolniły.
- Szybciej Ginny! – Zwołała Isabella do koleżanki. Śpieszyły się do Wielkiej Sali na śniadanie. Hermiona wyszła dzisiaj o świcie i nie miał, kto ich obudzić, przez to zaspały.
           Gdyby ten dzień był jak każdy inny, dałyby spokój ze śniadaniem i spały dalej. Jednak dzisiaj był mecz Gryfonów ze Ślizgonami. Z drużyną umówiły się, że po śniadaniu pójdą na szybką rozgrzewkę, dlatego jeśli chcą zdążyć muszą biec.
           Wbiegły do Wielkiej Sali, w której było jedynie kilku uczniów.
- Gdzie oni są?! – Krzyknęła spanikowana Ginny.
- Poszli już na boisko. – Podeszła do nich Luna. Na głowę założyła wielką głowę lwa, która co jakiś czas wydawała głośni ryk.
- Harry nas zabije! – Dziewczyny na szybko zrobiły sobie po kanapce i biegiem ruszyły w stronę boiska.
           W oddali widziały członków drużyny podających sobie kafla.
- Gdzie wy byłyście?! – Zapytał zdenerwowany czarnowłosy.
- Zaspałyśmy….. Prze….Przepraszamy… - Wysapała siostra Pottera.
- Dobra, idźcie do szatni i się przebierzcie. – Powiedział i wsiadł na miotłę. Dziewczyny szybko ubrały stroje do Quidditcha i dołączyły do reszty drużyny.

                                                                             ~*~

          Trybuny zapełnione były uczniami Hogwartu. Gryfoni mieli umalowane twarze w barwach swojego domu i trzymali transparenty zagrzewające kolegów do walki.
          W szatni Harry ostatni raz wyjaśniał strategie na mecz…. Był pewien, że wygrają.


                                                                       ~*~

- PAAAAANIEEEE IIII PANOOOOWIEEEEE!!!!!! WITAAAMY NA MECZU GRYFONI KONTRA ŚLIZGONI!!!!! KOMENTOWAĆ GO BĘDZIEMY MY!!! WASI WSPANIALI FRED I GEORGE WEASLEY!!!!! – Rozległ się głos Freda.
- A TERAZ DO RZECZY! JAKO PIERWSI NA BOISKO WYLTUJĄ WSPANIALI, NIESAMOWICI, NIE DO POKONANIA….. GRRRRYFFOOOOONIIIII!!!!!!!!! – Krzyknął George. -  A KTO GRA W TYM SKŁADZIE? HARRY POTTER! ISABELLA POTTER! GINNY WEASLEY! DEAN THOMAS! RON WEASLEY!  SEAMUS FINNIGAN!  CORMAC MCLAGGEN! BRAWA DLA NICH! ŁUUUUUU!!!!!!!
- A TERAZ…. ŚLIZGONI….. NA BOISKO WYLATUJĄ…. DRACO MALFOY! BLAISE ZABINI! TEODOR NOTT! VINCENT CRABBE! GREGORY GOYL! NICOLAS JOHNSON!* PANSY PARKINSON! CHWILA MOMENT! CO TEN MOPS TAM ROBI?! AŁA! – Snape uderzył Freda dłonią w tył głowy. – NO PRZEPRASZAM….
- NO DOBRA! MY TU GADU GADU A TRZEBA ZACZĄĆ MECZ! POTTER I MALFOY, JAKO SZUKAJĄCY A TAKŻE KAPITANOWIE DRUŻYN PODAJĄ SOBIE DŁONIE! JA TAM BYM NIE TKNĄŁ TEJ FRETKI! AŁA! PRZEPRASZAM! – Tym razem Georg dostał.
- UWAGA! POSZŁO! GINNY WEASLEY CHWYCIŁA KAFLA I PĘDZI W STRONĘ OBRĘCZY! PODAJE DO ISABELLI POTTER A TA DO DEAN’A THOMASA! I… I…. GOOOOOOOOLLLL!!!!!!!!!! 1O PUNKTÓW DLA GRYFFINDORU!  - Trybuny zawrzały, wszędzie widać było powiewające czerwono – złote szaliki.
- LECIMY DALEJ! O NIE! MOP…. ZNACZY PARKINSON PRZEJĘŁA PIŁKĘ! NIECH KTOŚ JĄ POWSTRZYMA NOOO!!! TAK! DEAN PRZEJĄŁ PIŁKĘ! NIESTETY ZABINI I NOTT PRZYCZEPILI SIĘ DO NIEGO! O BOŻE THOMAS ZRÓB COŚ! TAK DOBRZE! PODAŁ PIŁKĘ GINNY! ALE CO ONA ROBI! LECI NIE W TĄ STRONĘ, CO TRZEBA! GINN! W DRUGĄ STRONĘ! DRUGĄ STRONĘ! – Fred zaczął machać rękami pokazując, w którym kierunku ma lecieć. Jednak Ginny nadal kierowała się w stronę Rona, a za nią lecieli Blaise i Teodor.
- JEŚLI NIE ZAWRÓCISZ NIE LICZ NA PRZYJEMNE ŚWIĘTA W TYM ROKU! – Nagle Ginny rzuciła w górę kafla i przejął ją Dean. Zabini i Nott zawrócili, jednak był już za daleko. Podał do Issy, a ta trafiła w obręcz.
- HUURRRAAA!!!! WIEDZIAŁEM! WIEDZIAŁEM CO ZAMIERZA! NIE MÓWCIE, ŻE NIE, BO WIEDZIAŁEM! KOLEJNE 10 PUKNTÓW DLA GRYFONÓW!
        Mecz trwał już pół godziny. Był remis i chwilowo nic nie zapowiadało tego, że coś ma się zmienić.
- LUDZIE BŁAGAM NO! TO JUŻ SIĘ ROBI NUDNE! NIECH KTOŚ WYGRA I TYLE! – Fred potężnie ziewnął i podparł się pięścią pod brodą. Jednak uczniowie nadal dzielnie dopingowali swoje drużyny i nie tracili zapału.
- ALE CO TO?! DRACO MALFOY ZAUWAŻYŁ ZNICZ! PĘDZI W JEGO STRONĘ! HARRY RÓWNIEŻ GO WIDZI! PĘDZI W JEGO STRONĘ! NO LEĆ! LEĆ!
        Wszystko stało się tak szybko. Crabbe uderzył tłuczka i trafił w Issy. Dziewczyna straciła równowagę i zaczęła spadać z dużej wysokości.
- ISSY!!! – Fred i George krzyknęli w tej samej chwili, zwracając uwagę wszystkich na dziewczynę.
         Draco zauważył to i ruszył w jej stronę. Harry poleciał za nim, jednak to Malfoy był szybszy. Chwycił dziewczynę w pasie i posadził na miotle, bokiem do niego.
- Coś cię boli? – Spytał trzymając ją.
- Trafił mi w rękę… Chyba jest złamana. – Jęknęła.
- Już ląduję.
- No, co ty? Mecz się jeszcze nie skończył.  
- Ale….
- Nie ma, ale. – Spojrzała mu w oczy. – Ktoś musi wygrać. – Draco uśmiechnął się.
- Trzymaj się mocno. – Chwycił ją jedną ręką w pasie i ruszył w kierunku znicza. Harry widząc, że siostrze nic nie jest również poleciał w jego stronę.
- IDĄ ŁEB W ŁEB! KTO ZŁAPIE ZNICZA?! KTO WYGRA MECZ?! KTO WYGRA ŻYCIE?! I !! REMIS?! - Draco i Harry złapali równocześnie skrzydełka znicza. Obie drużyny dostały 150 punktów, co oznaczało remis.
- NO I DOBRA! JEST REMIS! ŁUUUHUUUUU!!!! BRAWA! – Uczniowie wiwatowali drużynom, zaczęli schodzić z trybun by pogratulować zawodnikom, którzy wylądowali na ziemi. Harry od razu podszedł do Malfoy’ a, przy którym stała jego siostra.
- Nic ci nie jest? – Zapytał troskliwie obejmując ją ramieniem.
- Chyba mam rękę złamaną, ale poza tym to nic. – Uśmiechnęła się do niego. Harry zwrócił się do blondyna.
- Dzięki że ją uratowałeś.
- Ktoś musiał. – Uśmiechnął się po swojemu. – Do zobaczenia. – Pocałował w policzek rudowłosą i odszedł w kierunku swojej drużyny.
- Co to było? – Zapytał zaszokowany.
- O co ci chodzi?
- No o to…
- Harry, ręka mnie boli, chodźmy do Skrzydła Szpitalnego. – Wskazała na swoją prawą rękę.
- Tak, oczywiście. Dasz rade iść?
- No pewnie. – Uśmiechnęła się.
- To chodź. – Ruszyli w stronę Hogwartu. Dziewczyna delikatnie zerknęła za siebie. Draco stał tam i uśmiechał się do niej delikatnie. Odwzajemniła uśmiech i odwróciła głowę.


                                                                     ~*~
               W Skrzydle Szpitalnym znajdował się Harry, Ron, Ginny, Hermiona, Fred i George. Czekali aż Issy wyjdzie z gabinetu Poppy. Po 20 minutach nareszcie wyszła.
- I co? – Zapytała Hermiona.
- Pani Pomfrey stwierdziła złamanie prawej ręki, ale podała mi specjalny eliksir i w ciągu nocy powinna mi się zrosnąć. – Odpowiedziała i uśmiechnęła się do nich.
- No już! Wynocha! Ona musi odpoczywać! –  Pielęgniarka zaczęła ich wyganiać.
- Ale może pięć minut. – Zaczął błagać Fred.
- Nie.
- A cztery? – Dołączył George.
- Nie.
- trzy minuty?
- dwie i pół?
- jedna?
- Nie, nie, nie! Wynocha! – Wypchnęła ich za drzwi i zamknęła opierając się o nie plecami.
                                                                     ~*~
       Parę minut po północy do Skrzydła Szpitalnego wszedł pewien Ślizgon. Po cichu podszedł do leżącej na jednym ze szpitalnych łóżek rudowłosej. Spojrzał na jej piękną twarz, delikatne rysy, pełne, różane usta, długie rzęsy rzucające cień na jej policzki, na których zawsze były delikatne rumieńce. Pogłaskał ją po ognistych, długich włosach.
- Draco? – Zapytała zaspana.
- Słucham skarbie? – Nachylił się nad nią.
- Dziękuję ci. – Powiedziała znów zasypiając.

- Nie ma, za co. – Musnął delikatne jej usta swoimi i szybko wyszedł.

* postać wymyślona na potrzeby opowiadania


Oto pojawił się rozdział 11! :D
Jak zauważyłyście, jest dłuższy od poprzedniego xD
No cóż, zajął mi 4,5 strony A4 :D
Mam nadzieję że podobał Wam się :) Powiem szczerze że jestem z niego zadowolona :D Zwłaszcza z komentarzy Freda i Georga xD
Rozdział dedykuje 
Olciak
z bloga
  
Dziękuję kochana że czytasz i komentujesz :*
Przykro mi że nie zawsze komentuje twoje rozdziały, ale wiedz że czytam i nie mogę się doczekać dalszej części :*

Chciałabym jeszcze poruszyć pewien temat.
Jak zauważyłyście, ogłosiłam konkurs na postać która miała pojawić się w opowiadaniu.
Niestety ze smutkiem i zawodem stwierdziłam że nie dostałam maila od nikogo.
Bardzo mi z tego powodu przykro, ponieważ myślałam że dostanę chociaż jedną propozycję na postać, jednak pomyliłam się. Miałam pomysły na inne konkursy, jednak stwierdziłam że chwilowo nie będę żadnego ogłaszać.

Postaram się by następny rozdział pojawił się za dwa tygodnie :) Życzę Wam miłego weekendu ;)
Pozdrawiam :*


niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 10

Mamy rozdział 10!!!!
Który jest taki sobie, mógł być lepszy, ale koniecznie chciałam już dzisiaj coś dodać....

Rozdział dedykuję 

ANN DREAMY

z bloga

corka-lorda-voldemorta.blogspot.com

Kochana dziękuję że jesteś ze mną właściwie od początku i czytasz i komentujesz i wgl dziękuję że jesteś :)

Zapraszam!


Harry od dwóch dni chodził nerwowy. Rozpoczęły się nabory do drużyny Quidditcha, a on, jako kapitan drużyny musiał je poprowadzić. Nie znosił tego. Musiał szukać nowego ścigającego i dwóch pałkarzy, a czasu coraz mniej. Powinni za tydzień zacząć treningi, a mają niepełny skład. Najlepsze jest to, że pierwszy mecz mają ze Slytherin’ em.
    Pogrążony w swoich myślach nie zauważył zaczytanej Issy i wpadł na nią.
- Harry! – Krzyknęła zaskoczona wypuszczając z rąk książkę.
- Przepraszam Issy. – Mruknął i schylił się po nią.
- Nic się nie stało… Co ty taki zdenerwowany? – Zapytała uśmiechając się do niego.
- Eh, nic nie mów. Muszę dzisiaj zorganizować nabory do drużyny, co nie jest łatwe, a za tydzień musimy już zacząć trening. Najgorsze jest to, że w większości stawiają się tacy, którzy pierwszy raz by grali, a my potrzebujemy już doświadczonych graczy. Po prostu nie mamy czasu by ich wszystkiego uczyć, musimy być gotowi na mecz ze Ślizgonami…. – Harry powiedział, czym się martwił i zrobiło mu się lżej. Wyszli na błonia i usiedli na marmurowej ławce.
      Słońce jak na połowę września przyjemnie grzało. Wielu uczniów postanowiło skorzystać z sobotniego południa i wyszli na świeże powietrze.
- Ilu graczy potrzebujesz?
- Jednego ścigającego i dwóch pałkarzy. Dlaczego pytasz?
- Aaaa… tak sobie… Muszę lecieć! Pa! – Wstała z ławki i ruszyła w stronę wieży Gryffindoru. Miała pewien pomysł jak pomóc bratu.

    W trakcie obiadu Harry wraz z Ronem zastanawiali się, kogo dobrać do drużyny, natomiast Hermiona i Ginny kompletnie ich olewały.
- Harry! – Znikąd pojawiła się Isabella.
- Błagam nie strasz mnie! – Ron złapał się za serce i zaczął szybko oddychać.
- Oj dobra dobra…. Harry! Mam dla ciebie niespodziankę! – Zawiązała mu oczy chusteczką, złapała go za rękę i pociągnęła za sobą. Wyszli z Wielkiej Sali.
- Ok, przygotuj się…… Jeszcze chwila….. Jeszcze tylko troszeczkę….. Już! – Odwiązała mu oczy i ujrzał Seamusa Finnigana i Cormaca McLaggena.
- Oto twoi nowi pałkarze! – Krzyknęła to w ten sposób, jakby ogłaszała, że właśnie wygrał 1000 galeonów.
     Harry patrzył to na jednego to na drugiego. Na Seamusa mógł się zgodzić, był dobry, ale McLaggen?
- Yyy…. Issy czy możemy o tym porozmawiać?
- Ale o czym tu rozmawiać? Potrzebowałeś pałkarzy to masz! Potrzebowałeś doświadczonych pałkarzy to masz! Czego jeszcze potrzebujesz?
- Ścigającego… - Wtrącił.
- Masz! – Stanęła przed chłopakami i wskazała na siebie. – Oto nowi członkowie!
- Isabella…
- Daj spokój Potter! – Zabrał głos Cormac. – Masz lepszy pomysł?
- No Harry, daj nam szanse. – Uśmiechnął się Seamus. Harry wiedział, że nie ma innego wyjścia.

                                                                     ~&~

      Koniec treningu. Dzięki siostrze, Harry mógł dzisiaj zrobić trening. Musiał przyznać, że Cormac i Seamus dobrze się spisywali, a Issy na pozycji ścigającego była świetna.
- Na dziś koniec! Dzięki wszystkim za ciężki trening i widzimy się jutro! – Drużyna ruszyła w stronę szatni. Rudowłosa szła na końcu, wykorzystał to pewien blondyn. Gdy nikt nie widział pociągnął ją za ramię i przycisnął do ściany swoim ciałem.
- Gratuluje nowej ścigającej. – Uśmiechnął się delikatnie szeptając jej do ucha.
- Dziękuję…. A teraz mnie puść. – Próbowała go odepchnąć, jednak był za silny i jeszcze mocniej ją przycisnął.
- Oj Bello….
- Jak mnie nazwałeś?! – Warknęła na niego.
- Bella. Uwierz mi, że bardziej do ciebie pasuje. – Przejechał delikatnie opuszkami palców po jej policzku i szyi.
- Zostaw mnie i nie nazywaj mnie „Bella”.
- Dlaczego? Przecież to takie ładne.. Takie moje… Jak ty. – Położył dłoń na jej policzku.
- Chyba śnisz! Zostaw mnie i więcej mnie nie dotykaj. – Wyślizgnęła mu się i wpadła do szatni. Draco tylko się uśmiechnął i ruszył w swoim kierunku.
 
                                                                                 ~&~
   Wieczorem leżąc w łóżku Isabella delikatnie dotknęła miejsca, w którym parę godzin temu spoczywała dłoń Malfoya. „ Idiota” pomyślała i zasnęła.



             Mógł być dłuższy, no ale mam nadzieję że chociaż scena ze Smokiem jakoś Wam to wynagrodziła :D

W poprzednim rozdziale wspomniałam o konkursie :)

Otóż będzie to konkurs na postać, która pojawi się w moim opowiadaniu :) Będzie to postać która nieźle namiesza w życiu naszych bohaterów :D

Mam nadzieję że weźmiecie udział :)
Wszystko jest napisane w zakładce KONKURS!!!! :D

Dziękuję WSZYSTKIM za czytanie, komentarze i te wszystkie wyświetlenia :D
Widać że komuś jednak podoba się to co tu tworze xD

Życzę Wam miłego tygodnia! :****

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 9

No i mamy rozdział 9!

Rozdział ten dedykuje Laurel z bloga 

lily-hogwart.blogspot.com

Kochana moja, rozdział ten jest dla ciebie, ponieważ
jest tu pewna niespodzianka :D

I ty pewnie domyślasz się jaka :D

No i bez dłuższego gadania...... Zapraszam do czytania!




                   Pierwszy tydzień był męczący dla 7 roku, na każdej lekcji przypominano im o nadchodzących egzaminach. Sobota przyniosła ulgę uczniom Hogwartu. 
                   Rodzeństwo Potter i Weasley jedli śniadanie w Wielkiej Sali, Hermiona udała się na zebranie Prefektów  wraz z Neville' m, drugim Prefektem ich domu. Nagle do sali wleciało stado sów niosących pocztę.  Nad głową Rona przeleciała sowa i rzuciła im list.

- Od Freda. - Powiedział po przeczytaniu nadawcy.

- Pokaż. - Ginny wyrwała bratu kopertę i otworzyła.

- Przeczytaj na głos.

- Ok.



                                              Drogie dzieciaki!

                Jak tam w szkole? Pewnie nudno bez nas! Nauczyciele tęsknią za nami? Przekażcie Sevciowi że myślimy o nim i ślemy buziaczki!
               Pamiętajcie że przy pierwszym wyjściu do Hogsmeade macie do nas wpaść! Mamy nową dostawę czegoś, co na pewno się Wam spodoba!
               Muszę Wam coś powiedzieć! Jak to usłyszycie (przeczytacie) to padniecie! Jak stoicie to usiądźcie....... Jak siedzicie to wstańcie! No dobra...... Jesteście gotowi?...... Na pewno? Na 100%? Nie, chyba nie jesteście. Dobra, zapomnijcie co tam wcześniej pisałem.
              Rodzice Was pozdrawiają. Niedługo pewnie dostaniecie swetry co to je mama zrobiła...... No dobra! Nie wytrzymam, muszę Wam powiedzieć! George ma dziewczynę! Hyyyyyyy! Niemożliwe nie?! Taki brzydal?! Ja nie wiem! Ja nie wiem co ona w nim widzi! Nie wiem! 
             Nazywa się Hannah Turner. Nie znacie, bo ona chodziła do Beauxbatons........Tak..... Jest francuską...... Na szczęście umie powiedzieć H, bo inaczej miałaby problem ze swoim imieniem. Hahahahahahaha zabawne. 
             Dobra, więcej się dowiecie jak przyjdziecie na święta, też będzie. Już widzę jak paplają z Fleur po francusku..... Chwila! Issy przecież ty też tam chodziłaś! Hyyyyyy!!! Mam depresje, 3 francuski pod dachem. Będzie ciekawie.
             Dobra, teraz to już naprawdę lecę. Pamiętajcie by do nas przyjść!

             To pozdrowienia od Waszego kochanego braciszka i  przyjaciela i od tego brzydala. 
                                                                                                                              Fred i brzydal George.



- Ciekawe co mają nowego w sklepie. - Powiedział Ron. Reszta oderwała wzrok od listu i spojrzeli na niego.

- Naprawdę tylko to cię interesuje? - Zapytała Ginny. 

- No a co w tym dziwnego że ma dziewczynę? 

- No fakt. Bardziej bym się zdziwiła gdybyś ty znalazł dziewczynę. - Zaśmiała się.

- O ty żmijo! - Krzyknął i goniąc ją wybiegli z Wielkiej Sali. 

- Biegnijmy za nimi! - Issy pociągnęła brata z rękaw i pobiegła za przyjaciółmi. Słyszeli krzyki Ginny i groźby Rona. Wybiegli na błonia, ranek był słoneczny, dlatego nie zawracali sobie głowy by założyć bluzy. 

- Gdzie oni są? - Zapytał Harry łapiąc oddech. 

- Tam chyba. - Odpowiedziała. - No chodź!

- Biegnij... Mnie tu zostaw... - Powiedział upadając na ziemię. Rudowłosa zobaczyła idącą w ich stronę Hermione, dlatego spełniła prośbę brata.

- No jak mogłaś?! - Usłyszała jeszcze nim oddaliła się od niego. Zauważyła Rona idącego w stronę jeziora z Ginny na rękach. Ruszyła chcąc uratować przyjaciółkę. Omijała uczniów spacerujących po błoniach. Niestety w pewnym momencie się zagapiła i uderzyła w kogoś.
             Tajemnicza postać złapała ją w talii, dzięki czemu nie upadła na ziemię. Spojrzała na swego wybawcę. Jakież było jej zdziwienie, gdy przed sobą ujrzała Malfoy' a.

- Tak bardzo się za mną stęskniłaś? - Zaśmiał się patrząc jej w oczy.

- Chciałbyś. - Mruknęła. Od spotkania w Pokoju Życzeń nie rozmawiali ze sobą. Isabelli ciężko było przyznać że tego wieczoru dobrze bawiła się w towarzystwie Ślizgona. Jednak następnego dnia postanowiła że więcej nie spotka się z nim.

- Może jakieś przeprosiny? - Zasugerował, podnosząc lewą brew ku górze.

- A może w twarz? - Odpowiedziała. Nie wiedziała dlaczego, ale nie przepadała za nim.

- Nie dziękuję, wole całusa. - Nachylił się nad nią. Była od niego sporo niższa, dziewczyna przy wzroście 160 cm, zabawnie wyglądała przy nim i jego 195 cm. Coś jak krasnal.

- A ja wolę byś zabrał te swoje łapy i trzymał je przy sobie. - Warknęła na niego. Próbowała ściągnąć jego ręce ze swojej talii, jednak Draco był zbyt silny.

- No już dobrze, dobrze, nie wierć się tak. - Zaśmiał się i puścił ją. - Ale chyba mogę dostać buziaka w policzek, jako nagrodę że cię uratowałem? - Nie odpuszczał. Issy westchnęła i wspięła się na palce, jednak i tak nie dosięgała, dlatego Malfoy musiał się pochylić. Delikatnie pocałowała go w policzek. Chłopak poczuł delikatne muśnięcie na swojej skórze i małe dłonie na swym torsie.
                  Dziewczyna oderwała się od niego i bez słowa ruszyła w kierunku Ginny wychodzącej z jeziora i Rona turlającego się po ziemi ze śmiechu.

                                                                       ~&~

                  Draco dotarł do swojego dormitorium. Na początku roku nie był zadowolony że znajduje się tak blisko Pokoju Wspólnego Gryffindoru, jednak teraz bardzo się cieszył. A to wszystko przez pewną małą, rudowłosą Gryfonke.
                  Nalał sobie do szklanki Ognistej Whisky i stanął przy oknie. Miał stąd doskonały widok na jezioro, przy którym przebywała pewna dziewczyna z przyjaciółmi. Ostatnio jego ulubionym zajęciem było obserwowanie Belli.
                 Tak... Belli. Nie wiedział dlaczego wszyscy nazywają ją "Issy". Nie pasuje do niej. Jest przecież taka delikatna, urocza..... Zdecydowanie "Bella" bardziej do niej pasowało.

- Wrosłeś w podłogę? - Zapytał Blaise wchodząc do pokoju przez korytarz, łączący dormitorium Draco' na i Pokój Wspólny Ślizgonów.
                    Blaise Zabini był tego samego wzrostu co Malfoy, jednak tylko pod tym względem byli do siebie podobni. Przyjaciel Smoka był czarnoskórym brunetem o brązowych oczach i widocznych kościach policzkowych.

- Po prostu mam tu wspaniały widok. - Odpowiedział. Zabini podszedł i spojrzał na ten "wspaniały widok", jakim okazała się rudowłosa Potter.

- Czyżby Smok się zakochał? - Zapytał szturchając go łokciem w ramię.

- Pogrzało cię? Wyobrażasz sobie MNIE w ZWIĄZKU? - Zszokowany spojrzał na swego przyjaciela.

- No tak przyglądasz się Issy więc...

- Belli. - Poprawił go.

- Komu?! - Zdziwił się Diabeł.

- "Bella" bardziej do niej pasuje. - Powiedział. Blasie chwycił się za serce i usiadł na łóżku blondyna.

- Zwariowałeś. - Szepnął. - Bella to takie pospolite! Jak już to nazwijmy ją..... Zyzia!

- Diable.... napij się. - Nalał przyjacielowi whisky.


                                                                                 ~&~

                    Isabella siedziała przed kominkiem w Pokoju Wspólnym, a Hermiona czesała jej długie włosy. Dzień dobiegł końca, a przyjaciele zajęli miejsce przy kominku by spokojnie sobie porozmawiać.
                    Jednak młoda dziewczyna nie słuchała ich. Na obiedzie dowiedziała się że w szkole odbędzie się bal z okazji Halloween.... A ona miała pewien pomysł.







No i rozdział 9 skończył się.... NA SZCZĘŚCIE!

Był beznadziejny -.- Ale nie potrafię pisać pod presją....

KTOŚ zagroził że mnie utopi jak go dzisiaj nie wstawię....

Dlatego czytajcie i płaczcie!

A teraz OGŁOSZENIE!

Niedługo dojdziemy do rozdziału 10 :D

Dlatego z tej okazji i z okazji nowego roku zastanawiam się nad konkursem dla Was :D

Co wy na to? :D

Piszcie w komentarzu czy byłby ktoś chętny, a przy rozdziale 10 powiem Wam na czym
polegałby konkurs :D

A teraz dobranoc wszystkim :D