Następnego dnia pani Pomfrey
pozwoliła Isabelli wyjść ze Skrzydła Szpitalnego, jednak kazała jej uważać na
rękę. Rudowłosa od razu pobiegła w stronę Wielkiej Sali na późne śniadanie,
mając nadzieję, że spotka tam przyjaciół, choć znając Rona, na 100% tam będą.
No i nie myliła się.
Harry, Ron i
Hermiona siedzieli przy stole Gryfonów, rudowłosy na talerzu miał chyba wszystko,
co było na stole. Ciekawe gdzie on to wszystko mieścił.
- No witam! - Uśmiechnęła się do nich.
- Kogo ja widzę? - Harry wstał i
przytulił siostrę. - Wypuściła cię czy uciekłaś? - Zapytał siadając na swoje
miejsce. Issy usiadła obok niego i nałożyła na talerz jajecznicę.
- Wypuściła, ale kazała uważać na rękę. -
Westchnęła. - Czyli przez tydzień nie mogę trenować.
- Lepiej szybko zdrowiej. - Odezwał się
Ron, wpychając do ust trzecią bułeczkę maślaną. - Musimy odegrać się na Ślizgonach.
- No właśnie, kiedy będzie dogrywka? –
Zapytała.
- Za jakieś dwa lub trzy miesiące. Muszą
to jakoś zorganizować, rzadko się zdarzają remisy.
- Cześć wam. – Usłyszeli – jak zwykle -
rozmarzony głos Luny, która podeszła do nich, z nierozłącznymi kolczykami –
rzodkiewkami. Isa znała ją jedynie z widzenia, a szkoda, bo z tego, co mówił
Harry, była naprawdę ciekawą osobą. – Idziecie dzisiaj go Hogsmade?
-, Co? Dzisiaj jest wyjście? O której?
Dlaczego nic mi nie powiedzieliście? – Siostra Pottera była zła, że nic jej nie
powiedzieli.
- O 12: 00, spokojnie masz jeszcze czas.
– Odezwała się do tej pory milcząca Hermi.
- No niby tak! Ale ja się muszę jeszcze
umyć, ogarnąć włosy, przebrać się… - Zaczęła wyliczać na palcach.
- No to idź teraz, a nie tyle gadasz. –
Zaśmiał się Harry. – Spotykamy się przy Wejściu Głównym! - Krzyknął jeszcze za
nią, gdy wybiegła z Sali.
W tym samym czasie pewien blondwłosy
Ślizgon widząc wybiegającą dziewczynę, wstał miejsca nie zwracając uwagi na
mówiącą do niego Pansy i ruszył za Isabellą. Wyszedł na korytarz, wśród uczniów
dostrzegł burzę kręconych, rudych włosów, znikającą za zakrętem. Pobiegł w jej
stronę, a gdy był już przy niej, chwycił za ramię.
- Cześć Bella. – Uśmiechnął się. Nie
był to jego codzienny grymas, pełen ironii, lecz nowy, szczery.
- Issy. – Poprawiła go. – Co u ciebie?
– Zapytała. Zauważyła, że nadal trzyma jej ramię, lecz nie skomentowała tego.
- Po staremu. Co z twoją ręką? – W
jego oczach widać było…. Troskę?
- Muszę jakoś przetrwać tydzień bez
treningów, ale jest dobrze.
- Nie bierz tego do siebie, ale to
nawet dobrze. Przynajmniej pokonamy was w dogrywce. – Zaśmiał się.
- No chyba w twoich snach, Malfoy. –
Zaczęła mówić jak brat.
- Nie sen, a jawa Potter. –
Odpowiedział na zaczepkę.
- Jak chcesz, ale i tak szykuj się na
porażkę. – Dźgnęła go palcem w klatkę piersiową. – A teraz przepraszam, muszę
iść do dormitorium, doprowadzić się do porządku. – Chciała odejść, ale ręka
Draco złapała jej dłoń i zatrzymała ją.
- Odprowadzę cię. – Powiedział i jak
gdyby nic ruszył w stronę 7 piętra. Po drodze nie odezwali się ani słowem,
każde pogrążone w swoich myślach. Ona myślała o chłopaku idącym obok niej, o
jego wielkiej dłoni obejmującą jej drobną rękę, o jego wspaniałych perfumach.
On natomiast układał w głowie plan względem rudowłosej, który ma zamiar
zrealizować już za chwilę.
Gdy dotarli pod obraz Grubej Damy,
Draco odezwał się, jako pierwszy.
- Idziesz dzisiaj do Hogsmade? – Zapytał.
- Tak, a ty?
- Też. – Dobra, raz kozie śmierć…
Czy jakoś tak. – Posłuchaj, może chciałabyś spotkać się ze mną później?
Poszlibyśmy do Trzech Mioteł na piwo kremowe, a potem do Miodowego Królestwa? –
Spojrzał jej głęboko w brązowe oczy, tak inne od jego własnych.
Rzadko można było w nich dostrzec
coś innego, niż chłód, obojętność czy nienawiść. Jednak odkąd poznał tę małą
istotę coś się zmieniło, ci, którzy dobrze go znali…. Czyli Blaise i Pansy…
Zauważyli tą zmianę i cieszyli się z niej. Zabini, dlatego że jego przyjaciel
powoli przestawał zadręczać się przeszłością, a Parkinson…. Bo blondyn był dla
niej ciut milszy.
-, Więc? – Ponaglił ją. Miał nadzieję, że
się zgodzi.
- No w sumie, czemu nie. –
Uśmiechnęła się. – Gdzie i o której?
- O 14: 00 przy Esach i Floresach?
– Zaproponował.
- Może być.
- Więc do zobaczenia. – Nachylił się
i delikatnie pocałował ją tuż przy kąciku ust. Następnie odwrócił się i
odszedł, zostawiając ją z zaskoczoną miną. Nie wiedząc, co robić, wypowiedziała
hasło i weszła do Pokoju Wspólnego.
~&~&~&~&~
Czwórka przyjaciół weszła do
sklepu z „Magicznymi dowcipami Wesleyów”. W środku było wiele ludzi, w
większości byli to uczniowie Hogwartu. Na schodach zauważyli Freda i Georga
zachęcających do kupowania. W pewnym momencie zauważył ich George i radosny
podszedł do nich.
- Witam w naszych skromnych progach! –
Przywitał ich. – W czym mogę wam pomóc?
- Co ty taki oficjalny? – Zapytał Ron.
- Trzeba wzbudzić zaufanie klientów, prawda? –
Poprawił kołnierzyk czerwonego płaszcza. – A tak na poważnie…
- U ciebie to niemożliwe. –
Wtrąciła się Hermiona z uśmiechem.
-
No bardzo zabawne Mionka, no normalnie nie wyrabiam. – Zaczął przesadnie udawać
śmiech, czym rozweselił resztę towarzystwa.
-
Rozejrzymy się trochę. – Powiedział Harry i rozdzielili się. Spędzili tam dwie
godziny, wygłupiając się, testując niektóre produkty i miło spędzając czas.
Isabella nie zauważyła, że jest
już 14:12. Zorientowała się dopiero, gdy Hermiona zaproponowałaby udać się do
Miodowego Królestwa.
- No nie, spóźniłam się! –
Krzyknęła i ruszyła w stronę wyjścia.
- Issy gdzie ty idziesz?! –
Zawołała za nią przyjaciółka.
- Umówiłam się! Spotkamy się
w Wielkiej Sali na kolacji! Nie martw się! – Wbiegła na ulicę i biegiem ruszyła
w stronę Esów i Floresów.
W tym samym czasie zdenerwowany,
ale też smutny i rozczarowany Draco Malfoy spojrzał kolejny raz na zegarek. Przeklął
cicho i ruszył w stronę zamku, w dłoni nadal trzymając czerwoną różę dla Belli.
Witam po bardzo, bardzo długiej przerwie w dodawaniu rozdziałów. Mam nadzieję że mi wybaczycie :) Rozdział 12, tak jak obiecałam pojawił się dzisiaj i ogłaszam że od teraz, znów będę prowadziła bloga. Nie wiem jeszcze jak będzie z dodawaniem rozdziałów, dlatego ogłaszam że następny rozdział pojawi się 16 czerwca :)
Co by tu jeszcze powiedzieć? Rozdział nie jest dokładnie taki, jak go sobie wyobrażałam, ale muszę znów wpaść w ten "rytm". Teraz pewnie będzie mi się lepiej pisało, ponieważ między Draco a Issy zaczyna coś się dziać, a ja, jako wielka miłośniczka romantycznych scen, będę "jak ryba w wodzie". Oczywiście nie będzie przesłodzone :D
Chciałabym jeszcze życzyć wszystkim Wam, jako dzieciom, dużo prezentów XD Mam nadzieję że ten dzień był dla Was tak samo udany jak dla mnie :D
Oprócz tego, powiadamiam że mam pewien pomysł, który chcę wprowadzić do tego opowiadania, ale jest on niedopracowany, więc jeszcze trochę poczekam :)
To tyle. Życzę Wam miłego wieczoru i słodkich snów :) Niech Wam się przyśni Draco lub George ( tak Laurel, ten drugi to dla Ciebie xD ) Oraz spokojnego tygodnia :D
Pozdrawiam
Inverno
Pierwsza :D
OdpowiedzUsuńNo normalnie nie wyrabiam XDXDXDXDXD Dobry tekst, hahahaha :D Zaczęłam się przy tym śmiać :D A tak w ogóle, to zaczęłam wymyślać nazwy parringu Draco i Issy XD Drissy, Isco, Drasy... Nudziło mi się trochę :D
UsuńWreszcie jesteś :* Czekam na kolejny rozdział, bo tam... RANDKA, która być może nie jest randką, ale postrzegana jest jako randkę, choć tak naprawdę jest tylko spotkaniem, które łudząco przypomina randkę...
Nie czytaj tej paplaniny XD
Super rozdział :D
Pozdrawiam i życzę weny <3
***
http://magic-can-do-everything.blogspot.com/
http://dramione-fremione.blogspot.com/
Dawno Cię u mnie nie widziałam :) Zapraszam!
Ale, ale, ale ktoś tu czeka na nowy rozdzialik... No bo przecież Draco wciąż czeka na zimnie :c jak możesz kazać mu tak długo marznąć? Nie masz sumienia... I serca też...
OdpowiedzUsuńCzekam razem z Draco na nowy rozdział pod Esami i Floresami, a Bella ma mi się tyle nie spóźniać, bo zaraz wroci do Skrzydła Szpitalnego XD