Witajcie! Może od razu przejdę do konkretów. Postanowiłam napisać to opowiadanie jeszcze raz, od początku. Z każdym kolejnym rozdziałem trudniej mi pisać, nie przemyślałam od początku całej tej historii i wyszedł jeden wielki kleks.... Nie mam pojęcia skąd to porównanie, no ale nic.
Myślę że spotkanie Harry'ego i Issy było zbyt szybko, tak samo jak powiadomienie jej, kim tak naprawdę jest dla niej Potter. Nie skupiłam się również na relacjach łączących Rona i Hermione, tak samo jak Harry'ego i Ginny.
Rozdziały same w sobie były beznadziejne, pisane na siłę, dlatego krótki i momentami bezsensowne. Dlatego postanowiłam napisać wszystko od początku, od zera. Nowy prolog, nowa historia. Nie wiem jeszcze, czy usunę poprzednie posty, czy nie, ale na pewno historia będzie kompletnie inna :)
Mam nadzieję że spodoba się Wam. Zaczęły się wakacje, dlatego mam dużo czasu na pisanie ;)
Życzę Wam miłych wakacji, wiele radosnych przygód przez te dwa miesiące no i oczywiście zasłużonego wypoczynku ;)
Do zobaczenia, mam nadzieję niedługo
Inverno :)
sobota, 28 czerwca 2014
niedziela, 1 czerwca 2014
Rozdział 12
Następnego dnia pani Pomfrey
pozwoliła Isabelli wyjść ze Skrzydła Szpitalnego, jednak kazała jej uważać na
rękę. Rudowłosa od razu pobiegła w stronę Wielkiej Sali na późne śniadanie,
mając nadzieję, że spotka tam przyjaciół, choć znając Rona, na 100% tam będą.
No i nie myliła się.
Harry, Ron i
Hermiona siedzieli przy stole Gryfonów, rudowłosy na talerzu miał chyba wszystko,
co było na stole. Ciekawe gdzie on to wszystko mieścił.
- No witam! - Uśmiechnęła się do nich.
- Kogo ja widzę? - Harry wstał i
przytulił siostrę. - Wypuściła cię czy uciekłaś? - Zapytał siadając na swoje
miejsce. Issy usiadła obok niego i nałożyła na talerz jajecznicę.
- Wypuściła, ale kazała uważać na rękę. -
Westchnęła. - Czyli przez tydzień nie mogę trenować.
- Lepiej szybko zdrowiej. - Odezwał się
Ron, wpychając do ust trzecią bułeczkę maślaną. - Musimy odegrać się na Ślizgonach.
- No właśnie, kiedy będzie dogrywka? –
Zapytała.
- Za jakieś dwa lub trzy miesiące. Muszą
to jakoś zorganizować, rzadko się zdarzają remisy.
- Cześć wam. – Usłyszeli – jak zwykle -
rozmarzony głos Luny, która podeszła do nich, z nierozłącznymi kolczykami –
rzodkiewkami. Isa znała ją jedynie z widzenia, a szkoda, bo z tego, co mówił
Harry, była naprawdę ciekawą osobą. – Idziecie dzisiaj go Hogsmade?
-, Co? Dzisiaj jest wyjście? O której?
Dlaczego nic mi nie powiedzieliście? – Siostra Pottera była zła, że nic jej nie
powiedzieli.
- O 12: 00, spokojnie masz jeszcze czas.
– Odezwała się do tej pory milcząca Hermi.
- No niby tak! Ale ja się muszę jeszcze
umyć, ogarnąć włosy, przebrać się… - Zaczęła wyliczać na palcach.
- No to idź teraz, a nie tyle gadasz. –
Zaśmiał się Harry. – Spotykamy się przy Wejściu Głównym! - Krzyknął jeszcze za
nią, gdy wybiegła z Sali.
W tym samym czasie pewien blondwłosy
Ślizgon widząc wybiegającą dziewczynę, wstał miejsca nie zwracając uwagi na
mówiącą do niego Pansy i ruszył za Isabellą. Wyszedł na korytarz, wśród uczniów
dostrzegł burzę kręconych, rudych włosów, znikającą za zakrętem. Pobiegł w jej
stronę, a gdy był już przy niej, chwycił za ramię.
- Cześć Bella. – Uśmiechnął się. Nie
był to jego codzienny grymas, pełen ironii, lecz nowy, szczery.
- Issy. – Poprawiła go. – Co u ciebie?
– Zapytała. Zauważyła, że nadal trzyma jej ramię, lecz nie skomentowała tego.
- Po staremu. Co z twoją ręką? – W
jego oczach widać było…. Troskę?
- Muszę jakoś przetrwać tydzień bez
treningów, ale jest dobrze.
- Nie bierz tego do siebie, ale to
nawet dobrze. Przynajmniej pokonamy was w dogrywce. – Zaśmiał się.
- No chyba w twoich snach, Malfoy. –
Zaczęła mówić jak brat.
- Nie sen, a jawa Potter. –
Odpowiedział na zaczepkę.
- Jak chcesz, ale i tak szykuj się na
porażkę. – Dźgnęła go palcem w klatkę piersiową. – A teraz przepraszam, muszę
iść do dormitorium, doprowadzić się do porządku. – Chciała odejść, ale ręka
Draco złapała jej dłoń i zatrzymała ją.
- Odprowadzę cię. – Powiedział i jak
gdyby nic ruszył w stronę 7 piętra. Po drodze nie odezwali się ani słowem,
każde pogrążone w swoich myślach. Ona myślała o chłopaku idącym obok niej, o
jego wielkiej dłoni obejmującą jej drobną rękę, o jego wspaniałych perfumach.
On natomiast układał w głowie plan względem rudowłosej, który ma zamiar
zrealizować już za chwilę.
Gdy dotarli pod obraz Grubej Damy,
Draco odezwał się, jako pierwszy.
- Idziesz dzisiaj do Hogsmade? – Zapytał.
- Tak, a ty?
- Też. – Dobra, raz kozie śmierć…
Czy jakoś tak. – Posłuchaj, może chciałabyś spotkać się ze mną później?
Poszlibyśmy do Trzech Mioteł na piwo kremowe, a potem do Miodowego Królestwa? –
Spojrzał jej głęboko w brązowe oczy, tak inne od jego własnych.
Rzadko można było w nich dostrzec
coś innego, niż chłód, obojętność czy nienawiść. Jednak odkąd poznał tę małą
istotę coś się zmieniło, ci, którzy dobrze go znali…. Czyli Blaise i Pansy…
Zauważyli tą zmianę i cieszyli się z niej. Zabini, dlatego że jego przyjaciel
powoli przestawał zadręczać się przeszłością, a Parkinson…. Bo blondyn był dla
niej ciut milszy.
-, Więc? – Ponaglił ją. Miał nadzieję, że
się zgodzi.
- No w sumie, czemu nie. –
Uśmiechnęła się. – Gdzie i o której?
- O 14: 00 przy Esach i Floresach?
– Zaproponował.
- Może być.
- Więc do zobaczenia. – Nachylił się
i delikatnie pocałował ją tuż przy kąciku ust. Następnie odwrócił się i
odszedł, zostawiając ją z zaskoczoną miną. Nie wiedząc, co robić, wypowiedziała
hasło i weszła do Pokoju Wspólnego.
~&~&~&~&~
Czwórka przyjaciół weszła do
sklepu z „Magicznymi dowcipami Wesleyów”. W środku było wiele ludzi, w
większości byli to uczniowie Hogwartu. Na schodach zauważyli Freda i Georga
zachęcających do kupowania. W pewnym momencie zauważył ich George i radosny
podszedł do nich.
- Witam w naszych skromnych progach! –
Przywitał ich. – W czym mogę wam pomóc?
- Co ty taki oficjalny? – Zapytał Ron.
- Trzeba wzbudzić zaufanie klientów, prawda? –
Poprawił kołnierzyk czerwonego płaszcza. – A tak na poważnie…
- U ciebie to niemożliwe. –
Wtrąciła się Hermiona z uśmiechem.
-
No bardzo zabawne Mionka, no normalnie nie wyrabiam. – Zaczął przesadnie udawać
śmiech, czym rozweselił resztę towarzystwa.
-
Rozejrzymy się trochę. – Powiedział Harry i rozdzielili się. Spędzili tam dwie
godziny, wygłupiając się, testując niektóre produkty i miło spędzając czas.
Isabella nie zauważyła, że jest
już 14:12. Zorientowała się dopiero, gdy Hermiona zaproponowałaby udać się do
Miodowego Królestwa.
- No nie, spóźniłam się! –
Krzyknęła i ruszyła w stronę wyjścia.
- Issy gdzie ty idziesz?! –
Zawołała za nią przyjaciółka.
- Umówiłam się! Spotkamy się
w Wielkiej Sali na kolacji! Nie martw się! – Wbiegła na ulicę i biegiem ruszyła
w stronę Esów i Floresów.
W tym samym czasie zdenerwowany,
ale też smutny i rozczarowany Draco Malfoy spojrzał kolejny raz na zegarek. Przeklął
cicho i ruszył w stronę zamku, w dłoni nadal trzymając czerwoną różę dla Belli.
Witam po bardzo, bardzo długiej przerwie w dodawaniu rozdziałów. Mam nadzieję że mi wybaczycie :) Rozdział 12, tak jak obiecałam pojawił się dzisiaj i ogłaszam że od teraz, znów będę prowadziła bloga. Nie wiem jeszcze jak będzie z dodawaniem rozdziałów, dlatego ogłaszam że następny rozdział pojawi się 16 czerwca :)
Co by tu jeszcze powiedzieć? Rozdział nie jest dokładnie taki, jak go sobie wyobrażałam, ale muszę znów wpaść w ten "rytm". Teraz pewnie będzie mi się lepiej pisało, ponieważ między Draco a Issy zaczyna coś się dziać, a ja, jako wielka miłośniczka romantycznych scen, będę "jak ryba w wodzie". Oczywiście nie będzie przesłodzone :D
Chciałabym jeszcze życzyć wszystkim Wam, jako dzieciom, dużo prezentów XD Mam nadzieję że ten dzień był dla Was tak samo udany jak dla mnie :D
Oprócz tego, powiadamiam że mam pewien pomysł, który chcę wprowadzić do tego opowiadania, ale jest on niedopracowany, więc jeszcze trochę poczekam :)
To tyle. Życzę Wam miłego wieczoru i słodkich snów :) Niech Wam się przyśni Draco lub George ( tak Laurel, ten drugi to dla Ciebie xD ) Oraz spokojnego tygodnia :D
Pozdrawiam
Inverno
Subskrybuj:
Posty (Atom)